czwartek, 22 lutego 2007

Opowiadać umieranie. Jak?



Marie de Hennezel w Intimate Death pokazuje, jak można opowiadać umieranie. Nie jest to jednak 'naukowy' sposób, czymkolwiek ta 'naukowość' miałaby być. Bycie 'naukowym' w kontekście umierania kończy się dość szybko. 

Autorka - psycholożka, której bliski jest jungowski sposób widzenia rzeczywistości - opowiada o swoich spotkaniach z pacjentami oddziału opieki paliatywnej w paryskim szpitalu, w którym od siedmiu lat pracuje. Opowiada o sposobach doświadczania śmierci - o tym, jak przeżywają ją umierający, ich rodziny i przyjaciele, o tym, jak przeżywa to zdarzenie ona, Marie.
 

Wczoraj dostałam mejla na temat szkolenia 'pomoc psychologiczna w praktyce', w którym zapewne bym uczestniczyła, gdybym tylko była jeszcze wtedy we Wrocławiu. Co oznacza, że zrobię to później. Co oznacza też, że antropologiczna burza - niestety - niczego mnie nie nauczyła, skoro dalej pociągają mnie podróże również w inne, pozasocjologiczne rejony.

Wydaje mi się, że chodzi o temat tego dr - że nie sposób pisać o umieraniu, nie otwierając drzwi do innych możliwości ujęć tej - wyjątkowej i złożonej - tematyki. Widzę to tak, jakby 'umieranie' podważało nie tylko oczywistość świata, to słynne ilussio, ale też granice pomiędzy poszczególnymi dziedzinami; pewność 'naukowego rozumu'; stosowanie języka, za pomocą którego mój 'naukowy rozum' ma zbliżyć się do tego, co pomiędzy życiem a śmiercią. (Przykład. Jak mogę 'badać' umierających? albo starych, albo chorych ludzi? Czy w ogóle chcę i mogę ich 'badać'? Scjentystycznie zorientowany język wydaje mi się 'nie na miejscu'. Odpycha. Budzi wątpliwości. Tak jakby 'umieranie' było rodzajem granicy, która nie przepuszcza wielu 'naukowych' chwytów, stosowanych do opisu innych zagadnień.) 


Marie de Hennezel próbuje oswoić czytelników z czymś, co wydaje się nie do oswojenia. Próbuje podzielić się przekonaniem, że towarzyszenie umierającym jest niezwykle mocnym, głębokim i otwierającym doświadczeniem. Że wzbogaca. Że jest 'życiodajne', w bogatym sensie tego wyrażenia. To, że sobie z nim nie radzimy - sugeruje - jest związane z kulturą, w której żyjemy. A żyjemy w kulturze, w której nie ma miejsca na śmierć. Co przekłada się na to, jak ludzie (nie)radzą sobie z umieraniem, swoim i swoich bliskich.
I z tego braku miejsca w kulturze zamierzam pisać. Chyba nie ma czemu, w związku z tym, tak bardzo się dziwić - że pod wpływem umierania zmienia się nie tylko życie, ale też socjologia.



Marie de Hennezel, Intimate Death. How the Dying Teach Us How to Live