środa, 13 lutego 2008

Zamiast, czyli ciąg dalszy czytania Levinasa


Muszę przyznać, że Levinas trochę mnie wymęczył - dziwny język, ani naukowy (ale czy filozofia to jeszcze nauka?; ile razy słyszałam już to pytanie?), ani za bardzo literacki (tylko i wyłącznie w moim rozumieniu literackości) - nie do końca rozumiem, o co chodzi z tą manierą zagmatwanego pisania.

Ale jednak jakoś przyciąga mnie to czytanie. (Niektórych stanów przyciągania nie można - jak się okazuje - tak łatwo zignorować). Natrafiam na myśli-przebłyski (wiem, że do czegoś innego jeszcze mnie doprowadzą); myśli-lepy (łączące jakieć poodrywane fragmenty mojej pokawałkowanej wiedzy); wreszcie zdarzają sie myśli-olśnienia (chwilowe rozpoznanie porządku narracyjnych splotów).

Najbardziej jestem zadowolona z tego, że wydaje mi się, że odnalazłam brakujące ogniwo, łączące socjologiczne koncepcje na temat miłości z takim ujęciem tego dość problematycznego doświadczenia, które wydaje mi się sensowne, to znaczy obejmujące swoim zasięgiem także etykę i metafizykę. (Socjolodzy pisząc o separacji treści moralnych i egzystencjalnych ze współczesnego świata, wydają sie wpisywać idealnie w swoje interpretacje, separując te treści także z obszaru własnych refleksji). Poza tym, jeśli ciągle się powtarza, niczym socjologiczną mantrę, że "brak satysfakcji kończy intymną relację", to w pewnym momencie inna możliwość staje się po prostu nie do wyobrażenia.

U levinasa znalazłam ten głębszy oddech, o który dość trudno w socjologii. Miłość jest transcendencją, dowodzi Levinas, krok po kroku, metafora po metaforze, kreśląc obraz spotkania z innym - tej przygody, której szukamy, zanim w ogóle zaczniemy jej szukać. Zatem zamiast satysfakcji - bycie dla Innego; zamiast samorealizacji - bycie dobrym; zamiast rozwlekłych opisów tego, że miłość właściwie nie mieści się w logice rozwiniętych społeczeństw - epifania twarzy.


Emmanuel Levinas, "Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności", tłum. Małgorzata Kowalska, PWN 1998