W
tym momencie mojego socjologicznego życia wydaje mi się, że 'pisanie o
kulturze' jest dość śliskim zajęciem. Wciąż stykam się z tym, co
nazywam 'przeintelektualizowaniem'*, czyli narzucaniem własnych
kategorii na światy innych ludzi. Przypominam sobie wtedy o swoich
innych rolach, które czasem nawet dość drastycznie równoważą te moje
różnorodne perspektywy w taki sposób, że jednak - nawet pisząc doktorat -
jestem blisko pulsującego rytmu codzienności. Pomocne w tym kontekście
jest także to, że pisząc, opieram się głównie na założeniach socjologii
interpretacyjnej, która - jak gdyby po spirali - bezustannie 'sprowadza
mnie na ziemię', czyli do tego, co myślą i czują ludzie, których próbuję
zrozumieć.
Sytuacja
staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy próbuję zrozumieć moich
obecnych sąsiadów - przeważnie wielodzietne tureckie rodziny, od lat
mieszkające w Berlinie, i jednak dość rzadko posługujące się niemieckim.
Zatem kupuję Nowe życie
Orhana Pamuka z zamiarem 'zbliżenia się do Innego', i po kilkunastu
stronach czuję, że właściwie to w żadną odległą kulturową podróż się
jakoś nie udałam, wręcz przeciwnie - nazwy potraw brzmią znajomo; nie
dziwi mnie ten rodzaj celebracji kobiecości, którą prezentuje główny
bohater; a mit o książce, której siła zdolna jest przemienić życie, jest
przecież jednym z bardziej wyraźnych wątków tej mojej prywatnej
mitologii, zwanej tożsamością. Czyli niezbyt daleko wyjechałam, pomimo
tak wygórowanych międzykulturowych aspiracji. To jednak nie wszystko. W
niedzielne popołudnie spotykam się z kilkoma znajomymi Turkami i
Turczynkami; okazuje się, że powinnam z czytaniem tego Pamuka uważać, bo
ten Pamuk to jest w Turcji bardzo krytykowany, między innymi za to,
jakie ma poglądy w odniesieniu do problemów Kurdów.
I to jest właśnie
ten moment, który nazywałam w polskim kontekście 'sprowadzeniem na
ziemię'. 'Ziemia' w tej sytuacji mówi jednak to, co wcześniej: po
pierwsze, konstrukt narodu jest dość iluzyjny; po drugie, czytanie
książek powinno być 'podejrzliwe'. (Przynajmniej wtedy, gdy interpretuję
je jako socjolożka). To wciąż jednak nie wszystko. Żeby objąć całą
złożoność tej sytuacji, należy dodać, że moi znajomi nie tylko nie lubią
Pamuka, oni także go nie czytają, podobnie zresztą jak nie czytają
książek innych pisarzy, na przykład polskich albo niemieckich. I w tym
momencie interpretacja dopiero się rozpoczyna, zamiast właśnie się
kończyć.
* Bourdieu
określa ten fenomen mianem 'intelektualistycznej wizji', łącząc go z
działaniem uniwersów scholastycznych; w: P. Bourdieu, Medytacje pascaliańskie, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006, s. 201
Orhan Pamuk, Nowe życie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz