sobota, 17 października 2009

Jak kupisz mi jeansy, to zrobię ci loda

Dawno nic tutaj nie pisałam. Co nie znaczy, że nie chodzę do kina, nie  czytam książek czy nie myślę. Czasem myślę ;). 

W każdym bądź razie, ostatnio, oczywiście, obejrzałam film, a nawet filmy, bo w głowie mam trzy w miarę świeże historie. I choć dwie z nich widziałam w moich ulubionych już poznańskich kinach (to chyba wyszło mi  tu najlepiej - oswojenie kin), napiszę o tej, którą można zobaczyć w jednej z galerii handlowych.  (Co jest dość logiczne ze względu na współgranie rzeczywistości filmowej oraz zakupowej. Jakkolwiek trochę szkoda).

"Galerianki" to naprawdę interesujący film (choć zauważyłam, że nadużywam tego słowa!).

galerianki1

I wiele wątków do rozsłupłania: genderowych, rzecz jasna, połączonych z nimi tożsamościowych, czyli też cielesnych i seksualnych. Można powiedzieć, że pociągając za jeden sznurek, okazuje się, że tak naprawdę ten jeden sznurek składa się z conajmniej kilku części. Idąc dalej: przyglądamy się  w "Galeriankach" konsumpcji i centrum handlowemu jako centrum późnonowczesnego świata;  rozpadowi więzów rodzinnych; sytemowi edukacji; wreszcie wsłuchujemy sie w język, bo niezwykle istotnym elementem filmu jest to, jak i co bohaterki mówią (słysząc powtarzane wielokrotnie pytanie, kierowane do Katarzyny Rosłaniec, czy nie przesadziła i czy nie za bardzo pojechała Masłowską, zastanawiałam się, czy dziennikarze rozmawiają od czasu do czasu z uczniami gimnazjum czy liceum, najlepiej z tzw. niezbyt dobrych rodzin):

Zanim zobaczyłam wersję kinową filmu, obejrzałam studencką etiudę reżyserki, na podstawie której powstał film długometrażowy. Film dla szerokiej publiczności, w porównaniu z pierwszą wersją, jest ostrzejszy i mocniejszy, i jeszcze więcej w nim fantów. Co ciekawe, do kina przyszli ludzie w wieku galerianek. Reagowali żywo i dosadnie.

galerianki2

Być może mamy w tym filmie do czynienia  jedynie z przykładem  skrajnego urzeczowienia kobiet (pamiętajmy jednak, że bohaterki mają po 13 lat!), wydaje mi się jednak, że sytuacja jest dużo poważniejsza. Że gdyby sporządzić diagnozę współczesnej kultury, biorąc pod uwagę  nie tyle deklarowane, co wcielane w życie wartości, mogłoby się okazać, że pokazane w "Galeriankach" trendy są częścią wielu społecznych światów, a nie skrajnością, z którą większość nie ma za bardzo do czynienia. Inną rzeczą wartą zaznaczenia jest to, że w filmie nie chodzi jedynie o przedmiotowe traktowanie dziewczynek przez dojrzałych mężczyzn, ale i o równie przedmiotowe traktownie mężczyzn i chłopców przez te dziewczynki. W końcu miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać, nie?


"Galerianki" (2009), reż. Katarzyna Rosłaniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz