Czytałam je równolegle. Zamykałam jedną, by zanurzyć się w drugiej, następnie odpoczywałam od drugiej, otwierając pierwszą.
Każdej
z nich miałabym sporo do zarzucenia, a mimo tego, obie wydają mi się
warte uwagi. Łączy je to, że ich autorki opowiadają o kobiecej
seksualności i ciele. Jedna wyrasta z "kultury islamu", druga jest
pełnoprawnym "dzieckiem zachodu". Wiele innych kategorii, obecnych w
tych powieściach, także nalezałoby opatrzyć cudzysłowem.
Salwa al-Nu’ajmi w "Smaku miodu" pisze:
Wiedziałam, że jestem tylko ciałem. Nie mam nic poza tym. Moje ciało stało się moją inteligencją, moją świadomością i moją kulturą. Kto skosztuje mojego ciała, ten mnie kocha. Kto kocha moje ciało, ten mnie pieści i dotyka. To jedyna miłość, jaką znam, wszystko inne to literatura.
Ta
historia wyrasta z innych opowieści: są to erotyczne, arabskie księgi.
Narratorka bada je, przygotowując się do udziału w nowojorksiej
konferencji. Czyta starożytne teksty, weryfikując ich prawdziwość tym,
co dzieje się pomiędzy jej ciałem i ciałem jej kochanka. Język "Smaku
miodu" jest niezwykle zmysłowy, wyrazisty i pociągający. Czytając tę
książkę, pomyślałam, że być może to jest jakieś wyjście z tego zaułka,
który w odniesieniu do sfery erotyki w zachodniej kulturze tworzą
wulgaryzmy połączone z żargonem medycznym (swoją drogą, przedziwna
mieszanka).
Druga
książka opowiada o tym zaułku. Narratorka "Wilgotnych miejsc" snuje
swoją historię, leżąc w szpitalnym łóżku. Znalazła się w nim po
niefortunnie zakończonym zabiegu golenia odbytu. Poznajemy chyba
wszystkie płyny i substancje, które wydostają się z ciała bohaterki, nie
pozostaje tajemnicą także to, co można z nimi robić. Można powiedzieć,
że to przekroczanie kolejnego tabu, nie wiadomo tylko komu takie
przekraczanie jest w ogóle potrzebne. Charlotte Roche pisze:
Kiedyś mężczyzna brzydził się pieprzyć z krwawiącą kobietą. Te czasy szczęśliwie już dawno minęły. Kiedy pieprzę się z chłopakiem, robimy z łóżka zabryzgany chlew. Najchętniej wykorzystuję do tego świeże, białe prześcieradło, jeżeli mam wpływ na sytuację. I zmieniam, jak tylko się da, miejsce i pozycję w łózku, żeby wszystko pokryć krwią.
"Smak
miodu" i "Wilgotne miejsce" łączy nie tylko temat. Książki narobiły
także sporo szumu ("Smak miodu" w krajach arabskich został wyklęty), co
wiązało się z tym, że każda z nich miała przekraczać granice własnej
kultury. Przeczytanie "Wigotnych miejsc" nie sprawiło jednak, że
poczułam się bardziej oswojona ze swoją cielesnością, a taki,
terapeutyczny charakter tej powieści wydaje się najważniejszy w
momencie, gdy książka nie zachwyca od strony literackiej. Czytając "Smak
miodu" odnalazłam jeden z języków, jakim mogę mówić o seksualności. Być
może kultura arabska jest nam bliższa niż mogłoby się wydawać.
Salwa an-Nu'ajmi, "Smak miodu", Wydawnictwo WAB, Warszawa 2009
Charlotte Roche, "Wilgotne miejsca", Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz