środa, 7 lipca 2010

CV i nowotwór mózgu

Pożegnałam się z Poznaniem i od kilku miesięcy szukam pracy we Wrocławiu. Ciekawej pracy. Niekoniecznie na uczelni, choć nie wykluczam takiej możliwości. Regularnie przeglądam ogłoszenia, piszę CV i listy motywacyjne, rozsyłam propozycje współpracy.

Słucham też rad, jak pracy szukać. Bo przecież prawie każdy z nas w pewnym momencie swojego życia robił to samo, co teraz robię ja. I prawie każdy może, niemalże na poczekaniu, udzielić mi kilku wskazówek dotyczących takich poszukiwań.

Najciekawsze porady dotyczą tego, żeby ukryła to, że napisałam doktorat. Być może to rozsądne - słyszę przecież, że pracodawcy nie lubią aż tak dobrze wykształconych pracowników, szczególnie jeśli tymi pracownikami są kobiety. Podobno automatycznie stawia mnie to na przegranej pozycji. Wiadomo - taka osoba ma duże wymagania i nie będzie robić byle czego. 

Wskazówki dotyczą także tego, co powinnam zrobić z tą dziurą w CV, która powstaje, gdy  przeobrażam się w bardziej atrakcyjną kandydatkę na dziennikarkę czy redaktorkę. Otóż, dobrym rozwiązaniem takiej sytuacji jest kilkuletnia choroba, dość cieżka, ale niekoniecznie śmiertelna, na przykład nowotwór. Dzięki niej pracodawcy przestaną się mnie bać. 

Kastruję zatem moje CV, myśląc o tym, jak przewrotne jest życie! Kto by pomyślał, że badaczka zajmująca się śmiercią i umieraniem, i analizująca procesy związane z wyparciem chorób ze współczesnego świata, szukając pracy, wykorzysta do tego celu nowotwór! Bo nowotwór,  niech będzie mózgu, pracodawcom kojarzy się odrobinę lepiej niż napisanie doktoratu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz