wtorek, 3 sierpnia 2010

Filmy, podróże

Podzieliłam ten czas mniej więcej na pół: trochę czasu w kinie, trochę w pociągach. W gruncie rzeczy chodzi przecież o to samo: o zobaczenie siebie w choć trochę innym świetle.

Z jednej strony, nie byłam zbyt daleko, pomimo tysiąca kilometrów, które przejechałam. Z drugiej strony, odwiedziłam Brazylię, Tajlandię, Turcję, Niemcy, Francję, Izrael, Irak, Iran i Wielką Brytanię.
Nie wiem, co było ciekawsze: te godziny spędzone w ciemnych salach, czy może to gapienie się na świat przesuwający się za szybami pociągów.

Najpierw chodzi o to, żeby zapomnieć o sobie. Żeby się od siebie oderwać. Trzeba to zrobić, żeby wejść w rytm podróży. Albo w klimat filmu. Okazuje się, że mogę, będąc sobą, na chwilę o sobie zapomnieć.
Mogę stać historią o dziewczynie, która wyrusza z Istambułu do małego miasta w północnym Iraku, którego nazwy nie jestem w stanie powtórzyć, po to, żeby spotkać się z mężczyzną, którego kocha. Mogę stać się opowieścią, która zdarza się obok plażowego ręcznika - na wakacje przyjeżdżają dwie znudzone sobą pary pięćdziesięciolatków.

Każda z tych historii wydaje mi się bardzo pociągająca choćby dlatego, że nie jest moja. Mogę rozpuszczać się do woli w obcych językach i krajobrazach. Nawet polskich napisów przestaję się kurczowo trzymać - gdy okazuje się, że ich nie widzę, bo są zbyt nisko umieszczone, przechodzę na angielskie. Mogę wyobrazić sobie, że jestem kimś zupełnie innym. Trzydziestoletnim mężczyzną, który ma dość własnego dziecka. Sześćdziesięciolatką zakrywającą pomarszczony brzuch niebieską chustą.  Dziewczynką skoncentowaną na budowaniu zamków na piasku. 

Później muszę wrócić do siebie, choć wracam do kogoś, kto już jest inny. Wcielam przecież te historie i związane z nimi kolory, zapachy, dźwięki w  to, co nazywam swoim życie (swoją drogą, w kinie bardzo brakuje mi zapachów - świat pachnie, filmy są bezwonne). 

Ostatni etap: powrót. Prędzej czy później nadchodzi ten moment, gdy wychodzę z kina i wysiadam z pociągu. Niby nic się nie zmieniło, wszystko jest inne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz