Nie było mnie tak długo,
że aż akcja
serialu wenezuelskiego
posunęła się znacznie: mnóstwo dzieci się urodziło, wielu bohaterów
wymarło, kobiety zbrzydły. Boże oko
bardziej zmęczone się stało, na listach przebojów
wiele zmian, skarb wykopany, na nic przyda się mój plan
kurczowo zaciskany w dłoni.
(M.Świetlicki, oczywiście)
że aż akcja
serialu wenezuelskiego
posunęła się znacznie: mnóstwo dzieci się urodziło, wielu bohaterów
wymarło, kobiety zbrzydły. Boże oko
bardziej zmęczone się stało, na listach przebojów
wiele zmian, skarb wykopany, na nic przyda się mój plan
kurczowo zaciskany w dłoni.
(M.Świetlicki, oczywiście)
Nie było mnie tak długo, a jak już wróciłam, to poszłam do kina, kilka razy, jak co roku. (Nawet ja myślę, że w życiu pewne rzeczy powinny być stałe).
Moje Nowe Horyzonty to tym razem filmy dokumentalne oraz japońskie porno. Jeden z tych filmów dokumentalnych zrobił na mnie duże wrażenie, choć pomyślałam też, że warto by zająć się w życiu jakimiś nowymi tematami (ostatnio odnoszę wrażenie, że wciąż wałkuję te same wątki).
"Self Made" to dokument o eksperymencie (para)teatralnym, w którym uczestniczyli tzw. zwykli ludzie. Praca z ciałem, z autobiografią, ale i z historiami zmyślonymi. Przez 20 lat nie posunąłem się tak daleko w pracy nad sobą, jak przez te 3 tygodnie - podsumował warsztaty jeden z uczestników.
Warsztaty prowadzone były metodą Stanisławskiego, tyle że tym razem, wyjątkowo, nie były przygotowywane dla profesjonalnych aktorów. Jednak, jak po projekcji filmu stwierdził Sam Rumbelow, prowadzący warsztaty, aktorzy, w przeważającej mierze, traktują ten rodzaj ćwiczeń instrumentalnie, podczas gdy uczestnicy projektu Sama Rumbelowa i Gillian Wearing, reżyserki, nastawiali się na przeżycie czegoś ekscytującego. I na wystąpienie w filmie.
"Self Made" pokazuje, że pytanie o to, kim jestem, jest jednym z bardziej nieoczywistych pytań, jakie można zadać. I że odpowiadanie na to pytanie jest jedną z bardziej fascynujących rzeczy, jakie można robić w życiu. (Odpowiadanie w szerokim znaczeniu tego słowa, bo nie chodzi tylko o słowa, ale i o doznania zmysłowe, związane z obrazami czy ruchem).
Czyli temat tożsamości z naciskiem na świadomość własnego ciała - niby nie dowiedziałam się niczego nowego, ale jednocześnie muszę stwierdzić, że zobaczyłam świetny, inspirujący, a może nawet proroczy film.
Gillian Wearing, "Self Made", Wielka Brytania 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz