niedziela, 4 marca 2012

Grecjo, upadaj

To jest ten czas, gdy zdarzenia znowu zaczynają układać się w historie. Gdy czuję spokój rozlewający się gdzieś na dole brzucha (w ciele się kończę, w ciele się zaczynam, ale chyba już o tym pisałam). Kupuję szarą sukienkę z dzianiny, jest idealna na tę wiosnę.

Idealny jest też ten dzień z porannym bieganiem; z gościem z Poznania, który przyjeżdża na obiad; z chwilą w Tajnych Kompletach, w których kupuję nową Bargielską (K. mówi, szukając jej tomiku na półkach, że może musimy szukać pod "F", bo może pisarka publikuje teraz jako Justyna Furgał. Nie ma mowy, myślę, uparcie przeglądając książki autorów na "B"); z czekoladą z wiśniami, pitą w towarzystwie dwóch uroczych żydolożek.

Nie wiem, czy przemieszczacie się pekaesami - ja mam taki zwyczaj. Wieczorami w moich pekaesach jest ciemno, co oznacza, że nie można czytać. Wielokrotnie zastanawiałam się, jaka może być tego przyczyna. Oszczędności? Bezsens włączania światła w autobusach, w których nikt nie czyta? Nieużywanie samochodu za dnia ma swoje plusy, bo jadąc (i mając ze sobą książkę), mogę być jednocześnie zupełnie gdzie indziej. W nocy nie dość, że nie mogę czytać, to jeszcze omija mnie przyjemność jeżdżenia pustymi ulicami i drogami.

Wyobraźcie sobie, że dzisiejszy kierowca nie dość, że był przystojny, to jeszcze oświetlił autobus. Więc mam go już w sobie, całego "Bacha for my baby", i od teraz będziemy żyli razem.

_________

Grecjo, upadaj

Jestem taka chuda i to może być każdy,
ale to właśnie ten mówi mi, co we mnie lubi,
dźwięk i blask spawania. Na co ja mu mówię,
że właściwie to lubię oceany i morza.

Ścianę bez okien maluję na biało,
czy to ściany wesele, bo na pewno nie moje.
Jestem taka chuda, że mogłabym być wszędzie.
Sama sprowadziłam na siebie to nieszczęście
i to, co w nim najgorsze: że pójdę dalej.


z: Justyna Bargielska, "Bach for my baby", Biuro Literackie, Wrocław 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz