Czasem
(czyli nie zawsze) do szczęścia potrzeba mi naprawdę niewiele:
drożdżowego ciasta z malinami i jeżynami. Łososiowego koloru lakieru na
paznokciach. Opowiadania, po przeczytaniu którego nie mogę zasnąć.
Czasem do szczęścia potrzebuję nieco więcej: nowej, idealnej
sukienki. Długiej rozmowy z mądrą i do tego trzeźwą osobą. Oglądanego w
samotności filmu. Nieplanowanej wizyty u fryzjera. Książki, którą się
zachwycę.
Czytanie
takiej książki jest zazwyczaj czynnością magiczną, nawet jeśli na jej
stronach znajdą się tylko i wyłącznie opowiadania napisane w
realistycznej konwencji.
Zwykłe
życie i składające się na nie, codziennie używane przedmioty i toczone
rozmowy - tyle można powiedzieć, przyglądając się pierwszej warstwie
takich opowieści. Drugi stopień wtajemniczenia dotyczy tego, co na to
zwykłe życie się wpływa, a wpływają na nie (na przykład) zdarzenia
nazywane przypadkowymi czy przemyślenia, o których sami siebie nie
podejrzewamy. Trzeci stopień dotyczy sposobu prowadzenia opowieści,
który - jak możecie się domyślać - okazuje się być kluczowy dla wszystkiego.
"Kocha, lubi, szanuje..." to tytuł tej książki, która mnie zachwyciła. Napisała ją kanadyjska pisarka Alice Munro. Najbardziej spodobała mi się pierwsza
scena pierwszego, tytułowego zresztą, opowiadania. Moment, gdy kobieta
nadaje na dworcu meble, mające dotrzeć do miasta, do którego i ona się
wybiera. Później bohaterka idzie do sklepu z ubraniami i kupuje idealną, przynajmniej na ten moment, brązową sukienkę. Czy muszę dodawać, że ubiera ją w dzień podróży?
Gdy
przeczytałam to opowiadanie, uspokoiłam się, ale nie tak chwilowo i
powierzchownie, jak dzieje się to na przykład po wypiciu dwóch
pszenicznych piw albo porannym bieganiu. Uspokoiłam się od stóp do głów,
na zewnątrz i wgłąb. Zrobiło mi się lżej, swobodniej oddycham i myślę.
Nie daję
gwarancji, że ten efekt osiągnie każdy, kto przeczyta jedno z opowiadań
Munro albo całą jej książkę. Ale i bez tej gwarancji warto wypróbować
jej działanie.
Alice
Munro, "Kocha, lubi, szanuje...", przekład z angielskiego Jadwiga
Jędryjas i Tina Oziewicz, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz