Gdy
mijają nas znana krytyczka i pisarka w wyrazistych makijażach,
zastanawiam się, czy w wieku czterdziestu kilku lat też będziemy
przesadzać z pudrem i różem. W tym momencie myślę, że nam to nie grozi,
ale inaczej też wyobrażałam sobie siebie jako trzydziestodwulatkę, mając
lat dwadzieścia parę.
Później
my słuchamy, jedna z nich czyta, jako pierwsza. To historia
czterdziestoletniej singielki, która może i chciałaby być w związku, ale
samo chciejstwo to za mało w świecie, w którym mężczyźni są albo
nieciekawi, albo są gejami.
Do
Teatru Współczesnego też przyszły głównie kobiety: w parach, w
kilkuosobowych grupach i pojedynczo. O czym myślały, słuchając
opowiadania Nataszy Goerke? Może pod powiekami przesuwały się ich
własne, pokręcone fabuły? Może wymyślały ciąg dalszy historii
niezależnej reżyserki, która wystawiając sztuki, traci dzieci i prawo do
ich wychowywania? Może przyglądały się butom siedzących obok
słuchaczek, ich kolorom, fasonom, wysokościom obcasów, i próbowały
wyobrazić sobie ścieżki, którymi podążają ich właścicielki?
Najbardziej
czekałam na czytanie Empar Moliner, która nie dojechała do Wrocławia z
bliżej nieokreślonych, radosnych przyczyn. Jej opowiadanie przeczytała
kobieta, która z równie niejasnych i najprawdopodobniej mniej radosnych
powodów postanowiła przerwać je w środku, o czym nikt nas nie
poinformował, ale to chyba oczywiste, że żadna historia nie może
skończyć się zdaniem "Jemu od razu staje; chwyta ją za piersi".
Następnego
dnia, czyli dzisiaj, budzę się nie za wcześnie, ale i nie za późno.
Pada, więc zamiast biegania, zaparzam kawę i chowam się pod kołdrą.
Otwieram "Opowiadanie" i czytam ciąg dalszy tekstu Empar Moliner. Główna
bohaterka nie zostaje z mężczyzną, który chwyta ją za piersi. Zamiast
tego wyobraża sobie życie z kolejnymi mężczyznami, którzy pojawiają się w
pobliżu. Następnie staje się częścią tych nowych historii; wciąż jest
ciekawa innych możliwości. To nas łączy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz