Gdy A. zapytała na facebooku, czy chcę pożyczyć nową książkę Murakamiego, odpowiedziałam: "Chcę! :)"
Bo jak tu nie chcieć spotkać się z dawno niewidzianym znajomym, którego się uwielbia.
W ten sposób w moje ręce trafiło "Zniknięcie słonia".
Znacie
serię "Balsam dla Duszy"? Ukazują się w niej opowieści ku pokrzepieniu
współczesnych serc. Nie jestem ich fanką, podobnie jak nie jestem fanką
wszechobecnego psychologizowania. Piszę o tym, ponieważ książki
Murakamiego są takim balsamem dla mojej skołatanej duszy. Kojąco
podziałało na mnie też "Zniknięcie słonia", czyli zbiór pozornie
zwyczajnych historii, których bohaterowie piją piwo, palą papierosy,
gotują i rozmyślają. "Pozornie", ponieważ w tej zwyczajności pojawiają
się dziwne, czasem absurdalne, czasem tylko niepokojące zdarzenia, które
sprawiają, że nie wszystko jest takie oczywiste, jak mogłoby się
wydawać..
W pewnym momencie poczułam się zresztą jak bohaterka prozy japońskiego pisarza.
Czytałam
kolejne opowiadania i, jak zawsze, dziwiłam się temu, co ludzi, w tym
mnie, pociąga w tych prostych opowieściach, w których często jednym z
ważniejszych wydarzeń jest ugotowanie makaronu. Przewracałam kolejne
kartki, jadłam szarlotkę i piłam kawę, czasem uśmiechałam się do
siebie, a czasem zapisywałam cytaty.
I w
pewnym momencie przeczytałam tytuł "O tym, jak w pewien pogodny,
kwietniowy poranek spotkałem stuprocentowo idealną dziewczynę". I
zamarłam.
Wiedziałam,
że w bliżej nieokreślonym "kiedyś" czytałam to opowiadanie, i że nawet
pisałam o nim na blogu, którego już nie ma. Jednocześnie wiedziałam też,
że to pierwsze polskie wydanie zbioru "Zniknięcie słonia". Może
redaktorki albo redaktorzy pomylili się, i już to opowiadanie kiedyś
opublikowali?, próbowałam rozwikłać zagadkę. Sama nie za bardzo w to
wierzyłam. Podejrzewałam raczej, że można to wytłumaczyć tylko w jakiś
przedziwny i zagmatwany sposób.
Późnej
przypomniałam sobie, że czytałam to opowiadanie po niemiecku, i stąd
całe zamieszanie. Wniosek z tego taki, że książki Murakamiego poruszają
mnie niezależnie od tego, w jakim języku je czytam, choć wolałabym
wyjaśnić tę sytuację w mniej jednoznaczny sposób.
PS W swoim archiwum znalazłam bloga, którego już nie ma. Opowiadanie "O tym, jak w pewien pogodny, kwietniowy poranek spotkałem stuprocentowo idealną dziewczynę"
zaczyna się tak: "Eines schönen Morgens im April komme ich auf einer
kleinen Seitenstraße in Harajaku an dem 1oo%igen Mädchen vorbei..."
PS 2 Proszę o trzymanie za mnie kciuków jutro wieczorem :)
PS 2 Proszę o trzymanie za mnie kciuków jutro wieczorem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz