"Nie zapomnisz mnie" to zabawny, poruszający i smutny film o kobiecie, która z każdym dniem coraz mniej wie o sobie i o otaczającym ją świecie. I gdyby nie jeden wątek, podpisałabym się pod wszystkimi recenzjami, określającymi film jako piękną, intymną historię o rodzinie.
Ten film jest w jakiś sposób zachwycający: reżyser jest nie tylko czuły, ale i ironiczny, co sprawia, że opowieść nie jest ani płaczliwa, ani dołująca. Zastanawia, co prawda, to, że Gretel nie jest ani agresywna, ani złośliwa, ale można przyjąć, że czasem chorowanie na alzheimera wiąże się "jedynie" z bezradnością i biernością. Film szerokim łukiem omija też temat fizjologii, ale przecież nie wszyscy muszą bezceremonialnie opowiadać np. o nietrzymaniu moczu, nawet jeśli to nietrzymaniu moczu jest częścią codzienności chorej na alzheimera i jej opiekunów. Tak przynajmniej myślałam do momentu, gdy w mojej głowie nie pojawiło się dosadniejsze "ale".
Mniej więcej po 40 minutach oglądania "Nie zapomnisz mnie" odetchnęłam z ulgą, przyglądając się życiu Gretel, jej męża Malte, i Davida - syna i reżysera w jednej osobie. Zapewnienie dobrej opieki starszej osobie jest w Niemczech możliwe bez zatrudniania "24-godzinnej opiekunki", myślałam. Ucieszyło mnie to, ale moja radość nie trwała długo. W trakcie jednej z kolejnych scen Malte rozmawia z Polakiem, który tłumaczy Lilianie, jakie są jej obowiązki jako opiekunki. Liliana nie zna niemieckiego, w razie potrzeby Malte ma dzwonić do pośrednika, który będzie tłumaczył jego rozmowy z Lilianą. Do zadań Polki należą próby zmobilizowania Gretel do wyjścia na spacer i zmiana pampersów. "Zatrudnienie opiekunki to optymalne rozwiązanie" - stwierdza David. Błyskotliwa uwaga, panie reżyserze, stwierdziłam z kolei ja.
Liliana jest w filmie niema, pojawia się zresztą tylko w dwóch scenach. Następnie Gretel trafia na krótki czas do luksusowego domu opieki. Później wraca do własnego domu, w którym nie ma już Liliany, ale jest Walentina, opiekunka z Litwy, która mówi po niemiecku. Walentina także pojawia się w dwóch scenach filmu. "Walentina wniosła do życia Gretel nową energię" - stwierdza David.
Nowa energia prosto z Litwy jest tania jak barszcz, taka sama niemiecka energia albo energia z Europy Wschodniej liczona według niemieckich stawek byłaby 3 razy droższa, ale gdyby wziąć to pod uwagę, film nie byłby tak wzruszający.
"Nie zapomnij mnie"/"Vergiss mein nicht", reż. David Sieverking, Niemcy 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz