poniedziałek, 14 marca 2016

Jak obiad trafiał na stół Adama Smitha

Nadchodzi taki czas w życiu każdej kobiety, gdy bardziej od skomplikowanych historii miłosnych i okołomiłosnych zajmuje ją.. ekonomia. No nie, tak różowo nie jest. W moim czytelniczym życiu taki czas jednak nadszedł - jedną z ciekawszych książek, jakie ostatnio miałam na czytniku, okazała się być „Jedyna płeć” Katerine Kielos. „Start highlight” - zaznaczałam co chwilę, bo co trzeci akapit wydawał mi się ważny.

Oczywiście, nie było to moje pierwsze spotkanie z ekonomią. I mikro-, i makroekonomię przerabiałam z nikłym zrozumieniem na studiach, później co jakiś czas natykałam się na książki i raporty, które na ekonomii głównie się skupiały. Nie czytałam ich jednak z wypiekami na twarzy, oględnie mówiąc. 

„Jedyną płeć” z takimi wypiekami natomiast czytałam. Czym różni się od poprzednich? Właściwie tylko jednym elementem, który zmienia jednak całą perspektywę. Autorka z uwagą przygląda się ‘człowiekowi ekonomicznemu’ i dochodzi do wniosku, cóż za zaskoczenie, że jest mężczyzną! Pierwsze pytania, jakie zadaje, brzmią: jak na stół Adama Smitha (ojca ekonomii; jak można się domyślać, ekonomia matek nie posiada) i jak na nasze stoły trafia/ł.. obiad, a także - czy klasycy ekonomii i współcześni ekonomiści i ekonomistki tego typu pytania zadawali i zadają? „Adam Smith był przekonany, że obiad zawdzięcza nie tyle altruizmowi rzeźnika i piekarza, ile zaspokajaniu ich interesów poprzez spekulacje. Jest w ich własnym, dobrze pojętym interesie, by obiad znalazł się na stole Adama Smitha. Czy tak jest w istocie? Kto ostatecznie ten befsztyk przyrządził? Adam Smith nie ożenił się nigdy. Ojciec ekonomii przez większą część życia mieszkał z matką. To ona prowadziła mu gospodarstwo, a jeden z kuzynów wziął na siebie sprawy finansów. Kiedy Smith został zatrudniony w Urzędzie Celnym w Edynburgu, matka przeprowadziła się razem z nim. Całe życie opiekowała się synem i fakt ten jest w pewnej mierze odpowiedzią na pytanie, które Adam Smith sprytnie omijał: jak trafia na stół nasz obiad.”

„Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” ujrzały światło dzienne w 1776 roku. Czy od tego czasu główny nurt ekonomii zaczął uwzględniać pracę domową w coraz bardziej skomplikowanych wyliczeniach? [Tu powinno zapaść zawstydzające milczenie] No cóż, zamiast tego w głównym nurcie życia społecznego znalazła się ekonomia oraz jej język, oraz.. model człowieka ekonomicznego, którego „każda cecha (…) w naszej kulturze i tradycji przypisana jest do rodzaju męskiego. Jest on racjonalny, zdystansowany, obiektywny, przygotowany do rywalizacji, samodzielny, niezależny, egoistyczny, kierujący się rozsądkiem (..) Wie, czego chce, i robi wszystko, by to zdobyć. Wszystko, czym nie jest – a więc wrażliwość, zmysłowość, zależność, pragnienie bliskości, poświęcenie, czułość, nieobliczalność, bierność, utrzymywanie więzi międzyludzkich – to cechy tradycyjnie kojarzące się z kobietą. Ale to już czysty przypadek, przekonują ekonomiści.” 

Co stanie się, gdy – tak jak autorka „Jedynej płci” - uznamy, że to żaden przypadek nie jest? Wtedy możliwa staje się krytyczna lektura ekonomicznych teorii i twierdzeń, i pewien rodzaj niedowierzania, że mamy rok 2016 i – wbrew optymizmowi Justina Trudeau - wciąż obracamy się wśród XVIII-wiecznych idei.






Katerine Kielos, „Jedyna płeć", przeł. Milena Haykowska, Czarna Owca 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz