środa, 13 lutego 2013

Piękno komedii romantycznej


Dość dokładnie pamiętam moment, w którym poczułam się zmęczona, a nawet wykończona cudzym smutkiem. To było parę lat temu, gdy po raz kolejny wychodziłam z usytuowanego na końcu świata hospicjum. Postanowiłam wtedy, że przez jakiś czas nie będę oglądała dołujących filmów ani czytała dołujących książek. I zaczęłam poznawać niedołujące historie, co bardzo mi się spodobało :).

Dystans w stosunku do opowieści, po obejrzeniu lub przeczytaniu których, odechciewa się żyć, został mi do dzisiaj. Gdyby zresztą rozłożyć na czynniki pierwsze tak zwane ambitne historie, okaże się, że są one równie przewidywalne jak historie z niższej półki. 

"Wesele w Sorento", wyreżyserowane przez Susanne Bier, obejrzałam w niedzielę, po raz kolejny przekonując się, że dająca do myślenia, świetnie rozpisana komedia romantyczna to nie oksymoron. 
...

 Susanne Bier to reżyserka od trudnych tematów, o których potrafi opowiadać w zajmujący sposób. To między innymi dlatego, niemalże w ciemno, wybrałam się na jej kolejny film, który tym razem reżyserka zrobiła w konwencji lekkiej i przyjemnej. 
Wbrew pozorom było to nie lada wyzwanie, bo tematem "Wesela.." jest nie tylko miłość, która kończy się happy endem, ale i rak piersi oraz zdrada. Ponieważ mam w głowie wiele onkologicznych historii, ale i świadomość grozy, którą one budzą, tym bardziej doceniam wyjątkowość tego filmu. 

Ida, jego główna bohaterka, jest po mastektomii, nie ma też włosów, odkrywa, że zdradza ją mąż i.... poznaje mężczyznę idealnego. Bałam się, co prawda, że zostanie przy swoim odrażającym mężu, który w międzyczasie odkrywa, że jednak ją kocha, ale na szczęście ten rodzaj heroizmu nie jest częścią "Wesela..". "Piękno komedii romantycznej tkwi w tym, że wiadomo, jak się skończy. Nie zastanawiamy się, co będzie dalej, czy bohaterom się uda, bo, cholera, zawsze się udaje. Dlatego rozkoszujemy się samą drogą do celu. To stwarza dla twórcy duże możliwości opowiedzenia własnej historii, niekoniecznie sztampowej"


Za żadne skarby nie czytajcie tak zwanych profesjonalnych recenzji i zobaczcie ten uroczy, inteligentny, włosko-duński film.




 Susanne Bier, "Wesele w Sorrento"/"Den skaldene frisor", Dania, Szwecja, Włochy, Francja, Niemcy 2012

1 komentarz:

  1. Komedia naprawdę jest przednia. Gorąco polecam ją każdemu

    OdpowiedzUsuń